Criar um Site Grtis Fantstico
Streaming Gringo QHD

Nasza strona internetowa wykorzystuje cookies (pol. ciasteczka)

W celu sprawnego i szybkiego działania serwisu, zapewnienia wygody podczas jego przeglądania, dostosowywania funkcjonalności do indywidualnych potrzeb użytkowników, a także w celach statystycznych oraz reklamowych, używamy informacji zapisanych za pomocą cookies. Korzystanie z serwisu jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików cookies. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Lubimyczytać.pl - najlepsze recenzje książek

Gringo wśród dzikich plemion

7,75 ( 12235 ocen i 852 opinie) Zobacz oceny

data wydania 29 listopada 2011

liczba stron 304

  • Jest to książka przygodowa i podróżnicza. Mądra, a jednocześnie pełna humoru. Sprawia, że Czytelnik zaczyna się głośno śmiać. Jest to także album niezwykłych fotografii z wypraw w najdziksze rejony świata. Wojciech Cejrowski zabierze Państwa na wyprawę do ostatnich dzikich plemion. Pierwsze egzemplarze Gringo wśród dzikich plemion trafiły do księgarń w dniu moich urodzin w czerwcu 2003 roku.

    Jest to książka przygodowa i podróżnicza. Mądra, a jednocześnie pełna humoru. Sprawia, że Czytelnik zaczyna się głośno śmiać. Jest to także album niezwykłych fotografii z wypraw w najdziksze rejony świata. Wojciech Cejrowski zabierze Państwa na wyprawę do ostatnich dzikich plemion.

    Pierwsze egzemplarze Gringo wśród dzikich plemion trafiły do księgarń w dniu moich urodzin w czerwcu 2003 roku. Egzemplarz nr 500.000 zaksięgowano jako sprzedany w czerwcu 2011. Osiem lat na rynku i wciąż na listach bestsellerów. Złota książka!
    Pół miliona egzemplarzy to w Polsce nakład kolosalny - dlatego świętujemy i dlatego wymieniliśmy okładkę na złotą. Złota książka - jak złota płyta.
    Często mi Państwo mówią, że lekko się czyta. Wiem, ale jeśli ktoś myśli, że to dlatego, że mam lekkie pióro, to ciężko się myli - ja tę książkę pisałem z mozołem przez trzy lata. Czyta się lekko, bo jest wypracowana, wycyzelowana, a właściwie. wypocona. Wspominam o tym nie po to, żeby się użalać, ale po to, by ktoś, komu teraz idzie pod górkę, wiedział, że wysiłek popłaca. Nie ustawajcie w drodze! I bądźcie cierpliwi - na dobre owoce warto czekać latami. Ja na przykład czekam sobie teraz na ten moment, kiedy przekroczymy milion. Czekam - i nigdzie mi się nie śpieszy.
    Wojciech Cejrowski

    źródło opisu: http://www.sklep.zysk.com.pl/

    źródło okładki: http://www.sklep.zysk.com.pl/

    Trwa wyszukiwanie najtańszych ofert.

    Mogą Cię również zainteresować

    Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz
    Anna Kamińska

    8,28 (87 ocen i opinii)

    Światło, które utraciliśmy
    Jill Santopolo

    8,25 (133 ocen i opinii)

    Miasteczko kłamców
    Megan Miranda

    8 (3 ocen i opinii)

    8 (2 ocen i opinii)

    Dyskretne szaleństwo
    Mindy McGinnis

    8,25 (4 ocen i opinii)

    Nadwiślańskie serca
    Katarzyna Archimowicz

    7,33 (12 ocen i opinii)

    6,91 (5635 ocen i opinii)

    Na zachód od Edenu
    Jean Stein

    6,25 (4 ocen i opinii)

    Wielki marynarz
    Catherine Poulain

    6,42 (12 ocen i opinii)

    Śmierć przewodnika rzecznego
    Richard Flanagan

    8 (6 ocen i opinii)

    7,4 (20 ocen i opinii)

    Nic takiego. Złe wieści. Jakaś nadzieja
    Edward St Aubyn

    6,92 (13 ocen i opinii)

    Indeks szczęścia Juniper Lemon
    Julie Israel

    7,62 (13 ocen i opinii)

    Przesyłka
    Sebastian Fitzek

    7,73 (30 ocen i opinii)

    Fobos. Tom 2
    Victor Dixen

    7,42 (122 ocen i opinii)

    Bilet do szczęścia
    Beata Majewska

    8,1 (49 ocen i opinii)

    Dyskusje o książce
    Opinie czytelników ( 17711 )

    Pokaż tylko oceny z treścią

    Przeczytana: 06 października 2015

    Ciut chaotyczna.
    Ździebko niezborna.
    Krztynę rozczochrana. )
    Literacki zaczyn. Prozatorskie zarzewie.
    Tak można się odnieść do pierwszego foliału Cejrowskiego.
    Tak go można odebrać. Jako raczkującego w tej materii.
    Porusza mnóstwo kwestii. Konfrontuje nas z deszczem zagadnień. Podnosząc przy tym multum wątków. Tak, że gubimy myśl przewodnią.
    Plusy ujemne.
    Literacko nieskładna. Plusy dodatnie? Wystąp.
    Definiuje dzikość. To szlachetność sama w sobie.
    Określa religijność. Radość i spontaniczność.
    Obala dogmaty. Można być biednym i szczęśliwym.
    Oryginalna semantycznie. Tu i tam. coś’’ różne ma znaczenia.
    Wstyd. A co to jest. )
    Śmierć. Stoicki spokój.
    Miłość. Nie ma na świecie nic bardziej uniwersalnego.
    W końcu, budzi kreatywność.
    To co. Występujemy o wizy. )

    Książka o kontrastach. O różnym pojmowaniu i odbieraniu rzeczywistości przez "białych" i "dzikich". O tym jak przetrwać wśród Indian i nie zginąć w dżungli. O tym jak przetrwać wśród Latynosów i nie zginąć, jak już się wyjdzie żywym z tej dżungli. I cała ta mieszanka jest napisana w sposób momentami "ironiczny", momentami humorystyczny a momentami poważny. I dlatego dość dobrze się ją czyta. Może nie szybko ale na pewno z zaciekawieniem. Oczywiście nie mogło tu zabraknąć "ciętych" uwag i tego specyficznego "ja jestem najlepszy i mam rację" autora ale jak ktoś zna jego twórczość to do tego już przywykł. Jakoś to w tej książce nie razi (nie dominuje).
    W każdym razie - jeżeli ktoś wybiera się w ten rejon świata - pozycja obowiązkowa. Chociaż nie powinien się tu spodziewać informacji turystycznych. Raczej znajdzie tu ciekawostki "z życia w dżungli wzięte" jak sobie poradzić w "sytuacjach bez wyjścia".
    Najsłabszą stroną książki są (wg.mnie) zamieszczone w niej fotografie. Technicznie w.

    Książka o kontrastach. O różnym pojmowaniu i odbieraniu rzeczywistości przez "białych" i "dzikich". O tym jak przetrwać wśród Indian i nie zginąć w dżungli. O tym jak przetrwać wśród Latynosów i nie zginąć, jak już się wyjdzie żywym z tej dżungli. I cała ta mieszanka jest napisana w sposób momentami "ironiczny", momentami humorystyczny a momentami poważny. I dlatego dość dobrze się ją czyta. Może nie szybko ale na pewno z zaciekawieniem. Oczywiście nie mogło tu zabraknąć "ciętych" uwag i tego specyficznego "ja jestem najlepszy i mam rację" autora ale jak ktoś zna jego twórczość to do tego już przywykł. Jakoś to w tej książce nie razi (nie dominuje).
    W każdym razie - jeżeli ktoś wybiera się w ten rejon świata - pozycja obowiązkowa. Chociaż nie powinien się tu spodziewać informacji turystycznych. Raczej znajdzie tu ciekawostki "z życia w dżungli wzięte" jak sobie poradzić w "sytuacjach bez wyjścia".
    Najsłabszą stroną książki są (wg.mnie) zamieszczone w niej fotografie. Technicznie w porządku ale jest to jakiś taki dziwny zlepek. Jedyny z nich pożytek to taki, że można się zorientować gdzie skończyło się czytać.

    Czasami warto wysłać jakiegoś członka rodziny do biblioteki, by to on wybrał dla Ciebie jakąś lekturę. Ja oczywiście dałam mojej siostrze całą listę dwudziestu czterech książek, które chciałabym przeczytać, ale ponieważ żadnej wymienionej pozycji nie było w naszej malutkiej acz milutkiej bibliotece, więc musiała wybrać coś sama. Takim oto sposobem w moje ręce wpadła książka Wojciecha Cejrowskiego „Gringo wśród dzikich plemion”.
    Zwykle do każdej książki podchodzę z wielką ciekawością ale bez żadnych konkretnych oczekiwań, ale w tym wypadku było jednak inaczej. Znając program telewizyjny „Boso przez świat” od książki oczekiwałam dobrej opowieści, poczucia humoru, i charakterystycznego ostrego języka. Wszystko to (a nawet jeszcze więcej) dostałam.
    To bardzo dobrze dobrane opowiadania podróżnika zafascynowanego wszystkim co inne i nieznane -człowieka o silnej osobowości mającego jednak do siebie spory dystans. Po lekturze tej książki wiem jedno – TO WARIAT, bo tylko tak można.

    Czasami warto wysłać jakiegoś członka rodziny do biblioteki, by to on wybrał dla Ciebie jakąś lekturę. Ja oczywiście dałam mojej siostrze całą listę dwudziestu czterech książek, które chciałabym przeczytać, ale ponieważ żadnej wymienionej pozycji nie było w naszej malutkiej acz milutkiej bibliotece, więc musiała wybrać coś sama. Takim oto sposobem w moje ręce wpadła książka Wojciecha Cejrowskiego „Gringo wśród dzikich plemion”.
    Zwykle do każdej książki podchodzę z wielką ciekawością ale bez żadnych konkretnych oczekiwań, ale w tym wypadku było jednak inaczej. Znając program telewizyjny „Boso przez świat” od książki oczekiwałam dobrej opowieści, poczucia humoru, i charakterystycznego ostrego języka. Wszystko to (a nawet jeszcze więcej) dostałam.
    To bardzo dobrze dobrane opowiadania podróżnika zafascynowanego wszystkim co inne i nieznane -człowieka o silnej osobowości mającego jednak do siebie spory dystans. Po lekturze tej książki wiem jedno – TO WARIAT, bo tylko tak można określić człowieka, który sam się pcha w rejony gdzie nawet wojsko boi się wchodzić. To wariactwo w gruncie rzeczy jednak sprawia, że czytelnik go podziwia i chce coraz więcej i więcej opowieści Cejrowskiego.
    Warto również zwrócić uwagę że oprócz tego że śmiejemy się do rozpuku mamy do czynienia ze wspaniałą pozycją dobrze wydaną i naszpikowaną wspaniałymi zdjęciami z kolekcji autora. Dodatkiem są przypisy autora oraz tłumacza. Po co tłumacz dla polskiej książki? Tego już Ci nie powiem. Musisz sprawdzić sam.

    Wojciech Cejrowski jaki jest, każdy widzi. Przez swoją bezkompromisowość dorobił się sporego grona antyfanów, którzy mają ochotę wywieźć go na taczce do Ekwadoru. Jednakże nie brakuje też jego zwolenników doceniających pracę, jaką Pan Cejrowski wykonuje - i ja także z wielką przyjemnością oglądam programy przyrodnicze przez niego realizowane.

    Zaczynając lekturę, chciałam przede wszystkim się czegoś nowego dowiedzieć - a jeżeli przy okazji mogłabym podczas tego czytania nieco odpocząć i się zrelaksować (biorąc pod uwagę świąteczne okoliczności), to jeszcze lepiej! Wszelkie wyjściowe oczekiwania zostały zrealizowane - i to z nawiązką! To pozycja wręcz edukacyjna (szczególnie dla laika, który nogi w dziczy puszczy nie postawił), napisana z typową dla autora dużą werwą. Kto ogląda programy Cejrowskiego, ten już może mieć obraz tego, czego może się spodziewać - barwny język, gawędziarska narracja, pełno przygód autora (od tych zabawnych, do przerażających) z osobistymi adnotacjami i.

    Wojciech Cejrowski jaki jest, każdy widzi. Przez swoją bezkompromisowość dorobił się sporego grona antyfanów, którzy mają ochotę wywieźć go na taczce do Ekwadoru. Jednakże nie brakuje też jego zwolenników doceniających pracę, jaką Pan Cejrowski wykonuje - i ja także z wielką przyjemnością oglądam programy przyrodnicze przez niego realizowane.

    Zaczynając lekturę, chciałam przede wszystkim się czegoś nowego dowiedzieć - a jeżeli przy okazji mogłabym podczas tego czytania nieco odpocząć i się zrelaksować (biorąc pod uwagę świąteczne okoliczności), to jeszcze lepiej! Wszelkie wyjściowe oczekiwania zostały zrealizowane - i to z nawiązką! To pozycja wręcz edukacyjna (szczególnie dla laika, który nogi w dziczy puszczy nie postawił), napisana z typową dla autora dużą werwą. Kto ogląda programy Cejrowskiego, ten już może mieć obraz tego, czego może się spodziewać - barwny język, gawędziarska narracja, pełno przygód autora (od tych zabawnych, do przerażających) z osobistymi adnotacjami i przypisami, często przybliżającymi towarzyszące mu uczucia.

    Ta książka wręcz tętni życiem i nadaje się do lektury dla każdego - włącznie z przeciwnikami ideologicznymi Pana Wojciecha Cejrowskiego.

    "Człowiek przez całe życie paple. I wygaduje tyle różnych bzdur. Muszę wziąć przykład z Indian - mniej słów, a więcej znaczących dźwięków, których nie słychać. Więcej ciszy. która mówi."
    ( str. 206 )

    "Słuchajcie ciszy.
    Usłyszycie Mądrość.
    Odnajdziecie Spokój.
    Właściwy dystans do spraw,
    ludzi i przedmiotów.
    Znajdziecie czas,
    którego Wam go brakowało.
    Słuchajcie ciszy.
    I mówcie ciszej.
    Ciii.
    Sza!"
    ( str. 206 )

    No właśnie. książki podróżnicze pana Cejrowskiego i nie tylko, szczególnie jeśli przenoszą nas do tak egzotycznych, niedostępnych na codzień miejsc wyciszają nas, czytelników. Dzięki nim w naszych burzliwych, chaotycznych, skomplikowanych duszach rodzi się cisza.
    Za mało w dzisiejszym świecie spokoju dookoła. Wszyscy gdzieś gonią za szczęściem materialnym, które tak naprawdę jest złudzeniem, szczęściem ulotnym, jak burza, która nagle się zrywa, a po niej cisza, a burza umyka gdzieś dalej. Ludzie ciągle pędzą, krzyczą, wściekają się, planują przyszłość z.

    "Człowiek przez całe życie paple. I wygaduje tyle różnych bzdur. Muszę wziąć przykład z Indian - mniej słów, a więcej znaczących dźwięków, których nie słychać. Więcej ciszy. która mówi."
    ( str. 206 )

    "Słuchajcie ciszy.
    Usłyszycie Mądrość.
    Odnajdziecie Spokój.
    Właściwy dystans do spraw,
    ludzi i przedmiotów.
    Znajdziecie czas,
    którego Wam go brakowało.
    Słuchajcie ciszy.
    I mówcie ciszej.
    Ciii.
    Sza!"
    ( str. 206 )

    No właśnie. książki podróżnicze pana Cejrowskiego i nie tylko, szczególnie jeśli przenoszą nas do tak egzotycznych, niedostępnych na codzień miejsc wyciszają nas, czytelników. Dzięki nim w naszych burzliwych, chaotycznych, skomplikowanych duszach rodzi się cisza.
    Za mało w dzisiejszym świecie spokoju dookoła. Wszyscy gdzieś gonią za szczęściem materialnym, które tak naprawdę jest złudzeniem, szczęściem ulotnym, jak burza, która nagle się zrywa, a po niej cisza, a burza umyka gdzieś dalej. Ludzie ciągle pędzą, krzyczą, wściekają się, planują przyszłość z wieloletnim wyprzedzeniem, wyzbywają się wartości, zasad, aby zdobyć coś, co w rezultacie okazuje się jałowe, puste, fałszywe, zakłamane, obłudne.
    Pan Wojtek zabiera swoich czytelników do miejsc, gdzie ludzie żyją chwilą, tu i teraz. Nie martwią się o przyszłość, bo jest jedną wielką tajemnicą. Są pełni spokoju, wewnętrznej harmoni, ciszy, która nie zagłusza myśli. Z dala od zgiełku, całej tej cywilizacji, która z upływem czasu staje się coraz bardziej zepsuta, sztuczna, zdeprawowana, uboga w wartości. Technologia i postęp mają swoje zalety, ale jej skutki uboczne coraz bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że to nie jest gra warta świeczki.

    Poza przesłaniem ciszy i spokoju, nietuzinkowy pan Wojciech oprowadza nas po terenach, po których niektóre sytuacje i sama myśl, że moglibyśmy się znaleźć na jego miejscu, przyprawia o gęsią skórkę. Przygody, które w tej książce spisał nadają się na dobry, mocny, przygodowy dreszczowiec w plenerze. Trzeba mieć głowę na karku, jasny umysł, kreatywny, a przy okazji, w chwilach trudnych, mile widziana jest "zimna krew". Bo jeśli jej nie ma, to człowieka może dopaść jedno.
    Panika. a gdy ona dobierze się do skóry, wtedy marny nasz los.
    ****
    "Nagle poczuł panikę. Był pewny, że ogląda ostatnie światło dnia w życiu. Chciał, żeby pozostało dłużej. Chciał, żeby trwało. Chciał, żeby zmierzch ciągnął się w nieskończoność."
    STEPHEN KING - "WIELKI MARSZ"
    ****

    Ta książka uświadomiła mi jeszcze jedną prawdę, o której zapomniałem, która błąkała się gdzieś w labiryntach mojej podświadomości.
    ****
    "Bieda bywa błogosławieństwem.
    Niedostatek szkołą mądrości.
    Indianie - w Brazylii, w Peru, w Kolumbii
    - gdziekolwiek ich spotykam, są moimi
    najlepszymi "profesorami".
    ( str. 199 )
    ****
    Nie ważne chory czy zdrowy, z kończynami przytwierdzonymi do ciała czy też bez. Im na więcej rzeczy człowiek musi sobie zapracować, tym bardziej zahartowany jest jego charrakter. Człowiek ma cel, przetrwać, a nie otrzymać wszystko na tacy. Dostatek gubi ludzi, popadają przez niego w obłęd przepychu, w lenistwo.
    ****
    "W dżungli - moim nowym domu - głód jest dla wszystkich codziennością. Kiedy Indianie mówią CHLEBA NASZEGO POWSZEDNIEGO DAJ NAM DZISIAJ, nie myślą o posiłku do syta, nawet nie o całym bochenku - oni ten chleb przeliczają na pojedyncze cienkie kromki. Na ułomki. Oraz na kilka ostatnich okruszków, które trzeba starannie zgarnąć, zlepić w kulkę i zjeść dziękując Bogu, że tego dnia było co włożyć do ust."
    ( str. 196)
    ***
    A jak jest u nas, w całym tym cywilizacyjnych postępie, przesycie. Jak wiele jedzenia idzie na zmarnowanie? Nie dla ludzi przykładowo cierpiących z głodu, jak w Afryce. Po prostu na zmarnowanie. Kawałki chleba porzucone gdzieś przy śmietniku..
    My ludzie z cywilizowanego świata nie wiemy co to głód. Tak, też mam na myśli siebie samego. Jedynie ludzie, którzy przeżyli wojnę, stare pokolenie żelaznych ludzi, którzy powoli odchodzą w niepamięć, dowiedzieli się, co naprawdę znaczy coś takiego jak głód. Z głodem doskonale znają się dzisiaj mieszkańcy Afryki i tam gdzie dominuje skrajne ubóstwo. A reszta nie ma zielonego pojęcia o głodzie. Nie wytrzymalibyśmy dwóch, trzech dni, co niektórzy nawet jednego.
    Taki jest ten nasz świat. Idzie w złym kierunku i to rzecz pewna.

    Nie znam się na rzeczow-merytorycznej ocenie literackiej wartości danej książki. Oceny jakie przydzielam książkom odzwierciedlają po prostu moje wrażenie jakie z danej "zabawy słowem" sobie czerpie.
    Oceniam wysoko literacki poziom książek pana Cejrowskiego, bo zwyczajnie w świecie go lubie. Cenię sobie jakość i znaczenie jego doświadczeń, którymi dzieli się w swoich programach w telewizji, ale także w książkach. Ponadto zachwycam się jego swobodnym, zdystansowanym poczuciem humoru, które jest pełny spokoju. W ogóle jego podejście do codzienności ma w sobie mnóstwo spokoju.
    Pana Wojtka albo szalenie się ceni i lubi, albo szczerze niecierpi. Wśród jego zatwardziałym przeciwników są ci, którzy nie mogą się pogodzić z jego naturą wolną od współczesnej cywilizacji, a podobną do tych ludzi, których poznaje w czasie, chociażby takich podróży jak opisane w tej książce.
    A ci co go lubią, tak jak ja, zazdroszczą mu tego. Na szczęście czytając jego książki, choć trochę tym podejściem do życia nasiąkają. wciągając cisze, spokój, chwile "tu i teraz", by harmonia również ich wypełniła po brzegi

    Ta książka, tak jak i jego programy w telewizji, ma jego osobowość i to w zasadzie najkrótsze podsumowanie tego, dlaczego oceniam ją tak wysoko.

    Gringo wśród dzikich plemion to książka, która pozwoliła mi znaleźć się w niedostępnej dżungli, pośród dzikich plemion, ciekawych ludzi, specyficznych zachowań i niezgłębionych obyczajów. Wojciech Cejrowski jest unikatowym i kontrowersyjnym człowiekiem, jednak dzięki jego pasji i miłości, jakią jest podróżowanie ot tak możemy się przenieść na drugi koniec świata, tajemniczy jeszcze niepoznany. To jego upór, determinacja, spryt, ciekawość i ogromna odwaga sprawiły, że powstała tak dobra książka. Bardzo przyjemnie się czyta, gdyż wszelkie przygody są autentyczne, co jeszcze potęguje zainteresowanie. Jest też wiele momentów, które wywołują uśmiech na naszej twarzy:)Zatem przygoda i dobry humor w jednym.
    Szczerze polecam!

    Opinia zaznaczona jako spoiler. Pokaż ją.

    Niesamowita podróż po Ameryce Poludniowej, pełna przygód, zwariowanych opowieści i humoru. Przeczytałam ją jednym tchem zaśmiewając się do bólu brzucha. Szczególnie polecam wyprawy do Hondurasu i przekraczanie granicy na książeczkę zdrowia (płakałam ze śmiechu) oraz opowiadanie o motylach i ich łowcy.
    Można nie lubić autora Wojciecha Cejrowskiego, ale nie można odmówić mu talentu gawędziarza z olbrzymim poczuciem humoru i bez względu na jego poglądy warto sięgnąć po te podróżnicze opowieści.
    P. S. Na końcu wyjaśnia się kim jest tajemnicza tłumaczka Helena Trojańska :-)
    P. S. 2. Opinię piszę po raz drugi, bo poprzednią udało mi się w "cudowny" sposób skasować :-)

    Nie lubię słuchać Cejrowskiego, mam alergię na jego polityczne wywody, ale uważam, że pisze świetne książki podróżnicze, więc po "Gringo wśród dzikich plemion" sięgnęłam bez obaw.

    Słuchało mi się świetnie tych reportaży w interpretacji Rocha Siemianowskiego.
    Autor tak barwnie i plastycznie opisuje swoje podróże i spotkania z plemionami wciąż żyjącymi w różnych zakątkach świata z dala od cywilizacji, że przed oczyma przesuwały mi się żywe obrazy, niczym z filmu.

    Cenną cechą tych podróżniczych opowieści jest ich dynamizm. Cejrowski zdaje się "na gorąco" relacjonować to, co widzi, skupiając się przede wszystkim na poznanych ludziach, warunkach ich życia, religii, tradycjach, języku, obyczajowości, których nigdy nie postrzega jako gorsze.
    Udowadnia, że to, co my - Europejczycy nazywamy (nieraz pogardliwie) prymitywnością, ma swoje zalety i też jest kulturą, tyle że inną.

    W reportażach tych odnajdujemy wiele zestawień i porównań z naszymi przyzwyczajeniami. I okazuje się, że w.

    Nie lubię słuchać Cejrowskiego, mam alergię na jego polityczne wywody, ale uważam, że pisze świetne książki podróżnicze, więc po "Gringo wśród dzikich plemion" sięgnęłam bez obaw.

    Słuchało mi się świetnie tych reportaży w interpretacji Rocha Siemianowskiego.
    Autor tak barwnie i plastycznie opisuje swoje podróże i spotkania z plemionami wciąż żyjącymi w różnych zakątkach świata z dala od cywilizacji, że przed oczyma przesuwały mi się żywe obrazy, niczym z filmu.

    Cenną cechą tych podróżniczych opowieści jest ich dynamizm. Cejrowski zdaje się "na gorąco" relacjonować to, co widzi, skupiając się przede wszystkim na poznanych ludziach, warunkach ich życia, religii, tradycjach, języku, obyczajowości, których nigdy nie postrzega jako gorsze.
    Udowadnia, że to, co my - Europejczycy nazywamy (nieraz pogardliwie) prymitywnością, ma swoje zalety i też jest kulturą, tyle że inną.

    W reportażach tych odnajdujemy wiele zestawień i porównań z naszymi przyzwyczajeniami. I okazuje się, że w jednakowym stopniu się różnimy, co jesteśmy podobni. Żyjemy w innych warunkach, wyznajemy inne wartości, mamy inne menu, inaczej się leczymy… Ale w gruncie rzeczy tak samo marzymy o szczęściu, rodzinie, dostatku. Dochodzimy jednak do tych celów różnymi drogami, bo przyszło nam żyć w innych światach.
    Czasem zderzenie tych światów bywa zaskakujące, bolesne albo rozbrajające, jak w przypadku nawracanych Indian, którzy w bardzo dosłowny sposób przedstawili na kościelnych malowidłach sceny obrzezania Chrystusa czy piegowatą, ciężarną Maryję.

    Niewątpliwą zaletą książki jest doskonały zmysł obserwacyjny autora, jego poczucie humoru oraz umiejętność wyeksponowania różnych smaczków, które sprawiają, że trudno oderwać się od lektury.

    Cejrowski zręcznie łączy teraźniejszość z przeszłością, przywołując historyczne fakty związane z opisywanymi miejscami. Robi to i poważnie, i zabawnie, nie dając odczuć czytelnikowi, że raczy go jakimś wykładem.
    Dzięki temu czytanie jego reportaży jest jednocześnie przyjemne, interesujące i pouczające.